Relacja z Turnusu Rehabilitacyjnego dla Osób Jąkających się w Darłówku w 2010 r.
Zamieszczono dnia: 02.10.2010 Lipiec oraz sierpień to upragniony czas letnich urlopów, na który czekamy cały rok. Niestety niedawno czas ten dobiegł końca, zaczął się wrzesień, a wraz z nim coraz bardziej jesienna aura. Słota za oknem jednak sprzyja wakacyjnym wspomnieniom, co jest bardzo dobrym sposobem na poprawę nastroju. Na szczęście jest co wspominać! W tym roku, w dniach 1-15 sierpnia, odbył się coroczny turnus rehabilitacyjny dla osób jąkających się organizowany przez Fundację Frogos oraz Ogólnopolskie Stowarzyszenie Osób Jąkających się „OSTOJA”. Odbył się on po raz trzeci w Darłówku - niezwykle urokliwym miejscu nad polskim morzem (poprzednie turnusy w Darłówku miały miejsce w latach 2005 oraz 2007). Byliśmy zakwaterowani w sprawdzonym przy poprzednich turnusach ośrodku „Urszula” znajdującym się jedynie kilkadziesiąt metrów od morza. Ośrodek tym razem był świeżo po przebudowie co zapewne po części wpłynęło na gorsze warunki niż te, których się spodziewaliśmy. Mimo pewnych niewygód, turnus należy zaliczyć zdecydowanie do bardzo udanych, nie tylko ze względów towarzyskich, ale i terapeutycznych. Terapia Tegoroczna terapia, ze względu na liczbę osób, wyjątkowo była prowadzona aż w czterech grupach wiekowych - tradycyjnie dzieci z rodzicami, młodzież oraz dwie grupy dorosłych - starszych oraz młodszych. Grupa dzieci była prowadzona przez znakomitą, znaną w Polsce specjalistkę dr Wandę Kostecką. Zajęcia dla dzieci były zorganizowane z niezwykłym rozmachem, stanowiły doskonały przykład jak można połączyć dobrą zabawę z terapią, co jest bardzo ważne w terapii dzieci. Nie mam wątpliwości, że najmłodsi uczestnicy naszego turnusu wynieśli bardzo wiele z tegorocznych zajęć. Grupę młodzieży poprowadził w tym roku pan Łukasz Kowalczyk z Warszawy. Póki co nie jest on znaną postacią w kręgach logopedów, jednak pokazał się on z bardzo dobrej strony, jako terapeuta niezwykle utalentowany w nawiązywaniu kontaktów oraz trzymaniu odpowiedniej dyscypliny wśród młodzieży, która - co oczywiste - jest najtrudniejszą grupą wiekową, nie tylko jeśli chodzi o terapię, ale i jakąkolwiek inna edukację ;-) Z pewnością odpowiednie podejście do młodzieży oraz stosowaną technikę upłynniania mowy przejął on od swojego nauczyciela, znanego nam wszystkim dra Krzysztofa Szamburskiego, co samo w sobie stanowi znakomitą rekomendację umiejętności pana Łukasza. Dodatkowo, w sferze psychologicznej wspierała go urocza i żywiołowa pani Kasia Urbaniak, która bardzo dobrze się zaprezentowała już na zeszłorocznym turnusie w Murzasichle. Wyjątkowa liczna w tym roku grupa młodszych osób dorosłych (między 18 a ok. 21 lat) została poprowadzona przez niezawodną, jak co roku, panią Różę Sobocińską z Torunia. Jej szczery uśmiech i niesamowicie łagodne usposobienie potrafią poruszyć nawet najbardziej opornych uczestników terapii. W tym roku pani Róża posługiwała się m.in. elementami metody Arutiunian, która w jej rękach niewątpliwie przynosi bardzo dobre rezultaty terapeutyczne. Bardzo ciekawym elementem tegorocznej terapii były imponująco zrealizowane wywiady oraz filmy autorstwa grupy pani Róży, które zostały zaprezentowane przy okazji podsumowujących nasz turnus występów artystycznych. Terapia grupy starszych osób dorosłych została w tym roku poprowadzona, podobnie jak było to na zeszłorocznym turnusie w Murzasichle, przez panią Małgorzatę Wiślicką z Lublina, wspieraną w tym roku przez znakomitą asystentkę Monikę. Pani Małgosia uczyła się prowadzenia terapii m.in. od dr Wandy Kosteckiej, dzięki czemu posiada ona bardzo wnikliwe i trafne spojrzenie na psychikę pacjenta. Poza bardzo dobrą terapią psychologiczną, pani Małgosia uczyła nas technik upłynniania mowy za pomocą gestu płynności oraz miękkiego startu. Dodatkowo uczyliśmy się technik relaksacji, masażu rozluźniającego twarzy, oddechu przeponowego oraz wydłużaliśmy fazę wydechową. Tegoroczne zajęcia dały mocno do myślenia wielu osobom, a przy okazji nauczyły wszystkich uczestników technik płynnej mowy. Obydwie te rzeczy są bardzo ważne, aby jąkający podjął się po turnusie, z pełnym zaangażowaniem dalszej, już samodzielnej terapii, co jest niezbędne dla trwałej poprawy mowy w przyszłości. Terapia a towarzystwo Oczywiście terapia to nie tylko zacisze salki terapeutycznej, ale i relacje pomiędzy uczestnikami turnusu, wspólne mieszkanie oraz wspólnie spędzany czas. Towarzystwo, które w tym roku wyjątkowo dopisało, w znakomity sposób pomagało we wprowadzaniu technik upłynniania mowy w codzienne życie. Bardzo często miało miejsce wzajemne pilnowanie się i wspólne rozmowy na temat naszych problemów, co skutecznie kształtuje samokontrolę, dyscyplinę oraz motywację, bez których to rzeczy dalsza skuteczna terapia po turnusie nie jest możliwa. Wspólnie spędzany czas na mieście, czy na plaży był również okazją do zadawania pytań obcym ludziom, co pomaga w przełamaniu lęku przed mówieniem oraz umożliwia wypróbowanie technik również i w mniej komfortowych warunkach... Czas wolny i rekreacja No ale turnus w znakomitym towarzystwie, to nie tylko terapia... Bardzo dużą popularnością (poza, co oczywiste, wyjściami na miasto, czy na plażę) cieszyły się nasze codzienne wieczorne wyjścia do karczmy śpiewających kelnerów, gdzie była okazja aby porozmawiać przy piwie, zatańczyć, a czasem nawet popisać się talentem wokalnym albo i jego zupełnym brakiem... ;-) Wszelkiej maści, inne, liczne kluby i dyskoteki w Darłówku jakoś nie były przez nas tak chętnie odwiedzane. Innym bardzo popularnym sposobem spędzania czasu były wspólne poobiednie wycieczki na kebab, gofry albo lody, co jak myślę było ucieczką od często nienajlepszej atmosfery na ośrodkowej stołówce. Niestety posiłki tam serwowane, mimo że najczęściej smaczne, to nie wszystkim wystarczały aby najeść się do syta. Brak możliwości brania dokładek często powodował dość komiczne sytuacje, które odbijały się echem w postaci plotek w rodzaju „kto mi dziś ukradł parówkę” ;-) Na szczęście, jeśli chodzi o parówki i kiełbaski, to było ich pod dostatkiem na organizowanych niektórymi wieczorami grillach na świeżym powietrzu, którym towarzyszyły zorganizowane własnym sumptem dyskoteki w świetlicy tuż obok. Mimo pewnych stołówkowych niedogodności, myślę, że każdy zyskał trochę nadmiaru kalorii pochodzących głównie z lodów albo gofrów, a jak wiadomo najlepszym sposobem na poprawę takiego stanu rzeczy jest ruch na świeżym powietrzu! ;-) Bardzo często na turnusie z okazji tzw. „dnia sportu” były organizowane rozgrywki m.in w siatkówkę, koszykówkę oraz piłkę nożną oraz wycieczki - plażą do bunkrów Bobolinie lub do świetnego, największego na wybrzeżu aquaparku tuż obok naszego ośrodka. Bardzo dobrze wspominany jest również rejs największym na wybrzeżu, stylizowanym na żaglowiec wycieczkowcem „Dragon”. Rejs zaczął się w pełnym słońcu, a na niebie nie było chmurki... Gdy wypłynęliśmy z portu nagle zerwała się straszna ulewa, co zmusiło wszystkich wycieczkowiczów do szybkiego schronienia się w niedużym barze na pokładzie statku. Ścisk był nie do opisania... Na szczęście po kilkunastu minutach znów wyjrzało słońce i do końca rejsu mogliśmy podziwiać widoki na Darłówko. Poza drobnymi wyjściami miały miejsce również większe wycieczki do Darłowa. Pierwsza z nich była połączona ze zwiedzaniem miasta i zamku Książąt Pomorskich, a dodatkową atrakcją był powrót tramwajem wodnym kursującym pomiędzy Darłowem i Darłówkiem. Nasza druga, wieczorna wizyta w Darłowie była związana z koncertem Lata z Radiem m.in. Brathanków oraz Stachurskiego, zakończonym pokazem sztucznych ogni. To nie koniec jeśli chodzi o koncerty, ponieważ następnego dnia odbył się w Darłówku koncert Sydney Pollacka, na który już jednak nie poszliśmy całą grupą. Nie... to nie może być koniec... :-( Na zakończenie naszego turnusu wszystkie grupy terapeutyczne zaprezentowały swoje programy artystyczne. Na szczególne uznanie zasługuje grupa młodzieży, która zainscenizowała prześmiewczy konkurs „Familiada” z udziałem poprzebieranych członków grupy młodzieży oraz kadry. Bardzo interesująca była również prezentacja filmów zrealizowanych przez młodszą grupę dorosłą - m.in. wywiadów z przypadkowymi ludźmi n.t. jąkania, nagrań ze sklepów, z zajęć na plaży oraz wywiadów z uczestnikami turnusu i osobami z kadry. Następny dzień zaczął się dość wcześnie - już o 6 rano, co było niestety znakiem nieuchronnego powrotu do domu. Po śniadaniu pojechaliśmy busami na dworzec w Darłowie, skąd odjechaliśmy szynobusem do Sławna, skąd wszyscy rozjechali się w swoją stronę. Podsumowując te dwa tygodnie spędzone w Waszym wspaniałym towarzystwie muszę stwierdzić, że ten turnus był absolutnie wyjątkowy. Wszelkie niewygody ośrodkowe nie mają znaczenia w porównaniu z poczuciem dobrej, solidnej terapii i satysfakcji z wzorowo wykonanej, naszej wspólnej pracy nad swoją mową. Wszystkim życzę dalszej efektywnej pracy nad sobą i sukcesów nie tylko w terapii ale i w nowym, poturnusowaym życiu! (Juź niedługo dostępna będzie również galeria zdjęć z turnusu w Darłówku) Z serdecznymi pozdrowieniami, |